Wielka Skała

Te Amo

Szedł prosto przed siebie, wcale nie rozglądając się po tak ciekawym miejscu, po miejscu jakiego nigdy wcześniej nie widział. A on lubił wędrować, poznawać, zwiedzać....
Tym razem łeb spuszczony miał wręcz przy ziemi, a oczy przysłaniała długa grzywka. Niewidoczne ślepia były senne, zamglone. Powłóczył po ziemi nogami, co jakiś czas potykając się.

Cyanne

A tak chodzącego konia nie sposób było nie zauważyć;ona zauważyła ogiera jeszcze zanim był całkiem blisko. Odwróciła się w jego stronę i zarżała doń cicho, acz melodyjnie.
- Witaj.
Trochę niepokojące wydawało się jej jego zachowanie, a raczej sposób poruszania, jednak nie dała po sobie tego poznać.

Te Amo

Podniósł głowę, gdy tuż przed sobą ujrzał śliczną, śnieżnobiałej maści klacz. Głos jej miły był dla ucha, wyglądała na sympatyczną. Może wreszcie ktoś normalny?
Lekko otrzepał się odsłaniając oczy i wyprostował się.
-[b]Witaj.[/i]
Odpowiedział z delikatnym uśmiechem.

Cyanne

- Mówią mi Cyanne, a tobie? - pierwsze pytanie, które pozwoli im nawiązać normalną konwersację, a bynajmniej tak przeważnie się działo. Bo przecież trudno do siebie mówić nie znając swoich imion.
Czy Cyanne była miła? Trudno powiedzieć, mhm. Przeważnie tak.

Te Amo

-Te Amo.
Powiedział głosem jak zwykle przyjemnym dla ucha i uśmiechnął się nikle. Płynnym ruchem przestąpił z nogi na nogę i spojrzał w niebo. Było zachmurzone i ponure. Jak wszystko ostatnio. Ciągła samotność doskwierała mu. Nie znosił tego...