Ciemne Morze

Nightfall Moon

~Witaj...~ Powiedziała i ścięła się na widok zbliżającego się ogiera. O matko Smuggler! Jak ona tęskniła do irytowania tej istoty, chociaż ostatnio nabrała wyjątkowo pokojowego nastawienia. ~Wybacz.~ Powiedziała przepraszająco do Insa i podeszła do swojego dawnego "znajomego". ~No i kogo my tu mamy.~ Powiedziała z wręcz bezczelnym uśmieszkiem na pysku, aż proszącym się o kłopoty.

Smuggler

On zaś stanął jakby na baczność i przybrał tą typową dla niego minę, która widniała na jego obliczu jedynie w obecności Arveny. W żadnej innej sytuacji była niespotykana, można by powiedzieć, że praktycznie była zarezerwowana dla siwki.
A była to mina kogoś, kto uważa się za 'pana'. To znaczy, na pysku ogiera widniał teraz lekko drwiący uśmieszek, a jego oczy patrzyły z niejaką wyższością, która w sumie biła od samej jego postawy.
Dobrze by było jeszcze, gdyby tylko wiedział, po co to wszystko. Z grubsza było mu obojętne to wszystko, co między nimi zaszło.
- Witam. - odparł jedynie, nawet nie siląc się na jakiś specjalny na tą okazję ton głosu. Mówił spokojnie i przyjemnie dla uszu, co zupełnie nie pasowało do tego wszystkiego.

Nightfall Moon

Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, coś było nie tak, zdecydowanie nie tak! ~Uderzyłeś się w głowę?~ Spytała i zabrzmiało to jakby mówiła całkiem na poważnie. Obeszła go dookoła, dziwne nie widziała żadnych śladów pourazowych.

Smuggler

Nie pofatygował się nawet, by spojrzeć za nią, co takiego robi. Bo teoretycznie, gdy znajdowała się za nim, nie widział jej, a ona mogła zrobić cokolwiek. Chyba zdecydował się jej zaufać w pewnym stopniu. I tak był silniejszy...
Rozluźnił się i utkwił wzrok we wzburzonych falach.
- Bynajmniej nie, a ty? - spytał lekko, unosząc kąciki chrap w jadowitym uśmieszku. Bo.. bo może jej się pogorszyło i stała się jeszcze bardziej nie znośna? To byłoby straszne i takie takie... niesprawiedliwie.

Nightfall Moon

~W takim razie to możliwe.~ Odpowiedziała i zastanawiała się czy przypadkiem czymś nie oberwała, albo czy może coś wzięła. Nieee, nie przypominała sobie nic takiego. ~Zmieniłeś się.~ Stwierdziła kwaśno.

Smuggler

I z chwilą, gdy ledwo skończyła ostanie słowo, odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i stanął jej na wprost. W duchu sam sobie zdziwił, że miał w sobie jeszcze tyle sprawności i szybkości. Ale to dobrze.
- A jak myślisz, na gorsze czy na lepsze? - zadał kolejne pytanie, ale takim tonem, jakby wcale nie oczekiwał na nie odpowiedzi. Uśmiechnął się za to przesadnie słodko w jej stronę, ale bynajmniej nie złośliwie. Tylko tak jakoś.. uroczo. Jak to czasem potrafił być uroczy. A może raczej podstępny?

Nightfall Moon

~Hmm... Nie wiem.~ Odparła, ale ciągle nie mogła pozbyć się uczucia, że coś jest nie tak. Może szykuje w tym swoim łbie jakiś podstępny plan? Albo na prawdę mu się coś stało. To pytanie siedziało jej w głowie już od jakiegoś czasu. ~Podobno odszedłeś z Krwawego Księżyca. To prawda?~ Zapytała i z niecierpliwością wyczekiwała odpowiedzi.

Smuggler

- Mhm.. prawda. - wymruczał, nieco przedłużając wyczekiwaną przez klacz chwilę otrzymania odpowiedzi. Patrzył na nią teraz uważnie, wręcz natarczywie, zwyczajnie będąc ciekawym jej reakcji.

Nightfall Moon

~Wiesz... Może przejdziemy się w jakieś bardziej przyjazne miejsce?~ Zaproponowała po czym wbiła wzrok ciemnych ślepi gdzieś daleko, daleko w morze. Nie wiedziała za bardzo co ma ze sobą zrobić, więc zaczęła grzebać kopytem w ziemi.

Smuggler

Zmarszczył lekko czoło, patrząc na nią nieco niedowierzająco, jakby się przesłyszał - ale czy można było się mu dziwić? Chyba nie. Odchrząknął cicho.
- Pewnie. Masz coś konkretnego na myśli?

Nightfall Moon

Spojrzała mu w oczy, jakby brakowało w nich tego dawnego wrednego Smugga, który najchętniej by ją rozszarpał. Ach, tego jej trochę brakowało. ~Nie. Co powiesz na jakiś las?~ Powiedziała i uniosła brew pytająco. Zauważyła jak na nią dziwnie patrzy, na jego miejscu też by tak na siebie spojrzała.

Akeme

Biegł cwałem przez plażę wyciągając daleko przed siebie swe długie, chude umięśnione nogi. Silny wiatr bijący od morza szarpał mu grzywę szalenie. Spojrzał w morze. Wyglądało majestatycznie i tajemniczo, jednak pozostawił on je 'w spokoju' i odwrócił wzrok przed siebie. Cwałował napawając się sztormem.

Apokalipsa

Przykłusowała dumnie unosząc nogi w górę. Wiatr powiewał jej grzywę, a ona kłusowała z wysoko podniesioną głową. Podeszła do miejsca do którego dochodziły fale, a następnie schyliła łeb. Wygladało to jakby wąchała zwilgotniały piach, tak naprawde prychnęła tylko a suche, drobne kamyczki rozbryznęły się, przyczepiając się do jej nieco zmoczonych chrap. Machnęła nerwowo głową aby strzepac z siebie owy "pył". Nie nawidziła byc, brudna... A to według niej zaliczał sie do brudu. Tak, Apokalipsa nie nalerzała do łatwych w zrozumieniu, i nie tylko klaczy.

Akeme

Stojąc tak i wpatrując sie we wzburzone morze, napawając chłodnym i bardzo silnym wiatrem dojrzał klacz. Była sama, z nikim nie rozmawiała. Oprócz niej była tu para innych koni, jednak nie miał zamiaru wcinac sie do rzadnej rozmowy. W krainie był nowy, w koncu trzeba kogoś poznać, no nie? Ruszył więc z miejsca i pokłusował w stronę klaczy. Zatrzymał sie przed nią.
-Witaj.
Powiedział spokojnie.

Apokalipsa

Spojrzała na nowoprzybyłego spod grzywki. Odgarnęła swą lśniącą grzywkę. -Emm ... Witaj!- powiedziała od niechcenia i machnęła ogonem i ponownie schyliła głowę