Duża plaża

Sachem

Wciąż płynąłem obok niej i chlapaliśmy się na wzajem. Fale dzisiaj były niskie toteż na morzu było spokojnie i bezpiecznie...

Furia

Śmiała sie ... Była tak szczęśliwa w towarzystwie przyjaciela... Ochlapała go jeszcze raz i zarżała wesoło ... - Uwielbiam to miejsce...- oznajmiła któryś tam raz...

Sachem

-A ja szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu widzę morze.- Powiedziałem szczerze. Uśmiechnąłem się sympatycznie.

Furia

Oj to żałuj... Może jest dla mnie jak brat! ... Jeszcze jako udomowiony koń, chodziłyśmy z Lili na plaże i brodziłyśmy w wodzie... To jest jak magia... - wyszczerzyła się sympatycznie...

Chanell

Klacz przykłusowała na plażę. Jej kłus był żwawy, może nieco nerwowy. Nigdy o tej porze nie wybierała się nad morze. Jakaś zmiana ? Klacz zbliżyła się do wody. Podniosła wzrok ku niebu. Słońce wysoko górowało na niebieskim sklepieniu. Gdzieniegdzie poruszały się szarawe chmury.
Klacz pochyliła łeb nad gładką taflą wody, nie mając zamiaru jej pić.

Seabiscuit

Po chwili wgalopował Seabiscuit, jednak zauważając Chanell stanął jak wryty. Na szczęście nie mogła go zauważyć - był daleko, a w powietrzu czuć było tylko bryzę. Podszedł do klaczy cicho, bezszelestnie, i pchnął ją pyskiem w zad, kierując ją do wody.
- O, cześć, nie zauważyłem cię. - wyszczerzył się do klaczy niewinnie.

Chanell

Drgnęła, odwracając do niego łeb. - O to, ty. - Prychnęła. - Witaj. - Rzekła półgłosem. Widać było, iż coś ją dręczyło. - I co znalazłeś jakieś dzieła Da'Vinci'ego ? - Zapytała, próbując sprawić wrażenie wesołej. Zastrzygła uszami.

Seabiscuit

- No, niestety nie. Wdrapałem się na wszystkie szczyty. Nawet Mount Everest, ale nic z tego. - mruknął, udając zawiedzionego. - Co tam u ciebie? - zapytał badawczo.

Chanell

- Po staremu. - Rzekła. - A u ciebie, Ciastku ? - Zapytała unosząc brwi. Przeniosła ciężar ciała, na drugą nogę. Machnęła ogonem, przez przypadek uderzając nim ogiera.

Seabiscuit

- Nie powiem, dopóki ty nie powiesz prawdy. - zastrzegł i uniósł brew wyzywająco.

Chanell

- Powiedziałam przecież, że nic się nie zmieniło. - Rzekła, z odrobiną smutku w głosie. Może to i dobrze, że jej życie nie uległo zmianie ?

Seabiscuit

- No cóż, powiedzmy że ci wierzę. - mruknął z nutą goryczy. - U mnie również po staremu. - rzekł i na powrót stał się starym, wesołym Ciastkiem.

Chanell

Klacz uśmiechnęła się lekko. - Nadal uważasz, że moje literki to kulfony ?- Zapytała, z nutką groźby w głosie. ;3

Seabiscuit

- Nie, nie skądże! - zaprzeczył gwałtownie i teatralnym gestem cofnął się od klaczy o krok do tyłu. Uśmiechnął się szeroko.

Chanell

- No. - Powiedziała. Wyszczerzyła się szeroko. - Twoje w sumie też nie były najgorsze. - Stwierdziła łaskawie. ;d