Zachód Słońca

Cassini

Zastrzygł uchem, spoglądając na Holy kątem oka. Ruszył przed siebie wolnym stępem. Kilka mew spłoszyło się ich i odleciały na boki.

Holy

- O czym chcesz porozmawiać..? O ile chcesz.. - Spojrzała uważnie na ogiera. Miał ładne rysy a jego maść była całkowitym przeciwieństwem jej maści.

Cassini

- Wybrałaś już jakieś stado? - spytał, pozwalając sobie na nią spojrzeć pod pretekstem oczekiwania na odpowiedź.

Holy

Przecież ogier nie musiał mieć pretekstu, by na nią spojrzeć.. Tak samo jak ona go nie potrzebowała i wciąż patrzyła na niego. - Obrałam drogę w samotności.

Cassini

- To podobnie jak ja, chociaż ja wciąż jeszcze się zastanawiam. W stadzie mogę liczyć na moich pobratymców. - wyjaśnił. Pokiwał lekko głową, odwracając łeb na przód.

Holy

Przyjrzała się mu dokładnie. - Przeżyłeś zawód miłosny, czuję to. Wybacz mi tę zuchwałość, ale powiem Ci, że w życiu jest czas na wiele miłości. Dopiero po przeżyciu ich wszystkich, można wybrać tę jedyną, słuszną drogę.. - Spojrzała przed siebie.

Cassini

Zmrużył oczy, patrząc na klacz przerażony.
- Skąd ci to wiedzieć? - spytał.

Holy

- To widać od razu. Tylko zakochany ogier mówi o pięknie miejsca, szuka pobratymców, ucieka wzrokiem od rozmówcy i nie spostrzega, że klacz, który tuż obok ma ruję. - Odparła banalnym tonem, nie patrząc na niego.

Cassini

- To nie przeze mnie. - powiedział, a jego ton przybrał chłodny wyraz. - Mogłabyś zastępować miejscową wróżkę. Znasz naturę koni. - stwierdził. - Fakt, ale trudno, to nie moja wina, że nie jesteśmy razem. - dodał, majtając ogonem na boki.

Holy

Trąciła go delikatnie chrapami w szyję. - Nie przejmuj się. Wszystko się ułoży. Wiem co mówię. - Uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na niego ciepło.

{ Na mnie pora. Wrócę za kilka godzin. papa ;* }

Cassini

- Dobra. Wierzę ci. - wyszczerzył zęby w półuśmiechu. Obecność klaczy działała na niego co najmniej kojąco. Potrząsnął grzywą. Spojrzał na morze. - Sztorm przy zachodzie słońca. - mruknął do siebie niewyraźnie, oceniając sytuacje wody.

Holy

Uśmiechnęła się na to słowa. - I widzisz, miałam rację. Mało który ogier zwraca uwagę na takie szczegóły. - Odparła i równiez spojrzała w wodę. Widok był powalający.

Cassini

Machnął ogonem, wyginając łeb w stronę wody. Kątem oka obserwował drogę, by nie wpaść na jakieś drzewo wyrzucone przez wodę i nie zbłaźnić się przed Holy.

Holy

Spojrzała na ogiera, potem na wodę i znowu na ogiera. A potem westchnęła. - Wadzę Ci. - Mruknęła. - po raz kolejny komuś wadzę. - Skrzywiła się i zawróciła. Koniec z zawadzaniem innym.

Cassini

- Nie, nie, nie, Holy! Skądże! - zawrócił machinalnie i dokłusował do niej. - Po prostu... nie wiem, czy dobrze się czujesz w moim towarzystwie. - wyjaśnił i uśmiechnął się do niej głupkowato. xd