Zachód Słońca

Liria

-Nie wiem. Kompletnie nie mam pomysłów.
Powiedziała znudzona i wicaż patrzyła w morze. W sumie to Ali ją tu zaprosił, no... Tak jakby na randkę, więc powinien coś zaproponowac.

Alastair

Zastanawiał się. Nie chciał aby Liria była znudzona. - A może chciałabyś gdzieś iść? Zapytał. Bał się że straci sympatie klaczy. Podniósł się i zarzucił łbem

Liria

Usmiechnęła sie do niebo.
-Tak, to dobry pomysł.... Ale gdzie?
Powiedziała. Miała nadzieje, że chociaż on będzie miał jakieś ciekawe propozycje. Podniosła się leniwie z ziemi i ziewnęła. Otrzepała lekko łeb i patrzała na Aliego.

Vinette

Przybyła. Powoli, leniwie stawiając krok za krokiem. Jakoś nigdzie jej się nie spieszyło, dzisiejszego wieczoru miała mnóstwo czasu zarezerwowanego wyłącznie dla siebie. Uśmiechnęła się pod nosem. Już dawno nie miała okazji, by móc samotnie pospacerować wzdłuż plaży. Zerknęła na słońce powoli chylące się ku dołowi, hen za linię horyzontu. Zwiastowało nieuchronnie zbliżające się nadejście Pani Nocy- księżyca.

Vampire

Wszedł z zadowoloną miną, bowiem już za moment tą częścią zawładnąć miała pani nocy. Zatrzymał się gdzieś przy brzegu, uparcie wpatrując się niewyraźny jeszcze na przestrzeni nieba księżyc. Barwa jego oczu zmieniała się wraz z płynącym czasem, przybliżającym go do upragnionej pory, nocy. Wkrótce miały stać się niemalże krwisto czerwone. Stał, czekał...

Vinette

A jednak nie była tu sama- ktoś również wpadł ma genialny pomysł by tu przybyć, osobiście potowarzyć pani nocy w przejęciu władzy. Tylko kto taki?
Vin. ciągnęta ciekawością lub innym równie interesującym odczuciem, niemalże bezszelstnym krokiem ruszyła w kierunku owego przybysza. Prawdopodonie był to ogier- a tak przynajmnie sugerowała jego postura, budowa ciała.

Vampire

Wkrótce, ku zadowoleniu Vampire nastała noc. Ogier stał w świetle księżyca obserwując fale. Jego oczy, jak zawsze o tej porze nocy przybrały swą charakterystyczną czerwoną barwę. Nagle usłyszał czyjeś kroki. Po chwili postrzegł nadchodzącą w jego kierunku klacz. Jako że jego oczy znacznie odróżniały się od oczu zwykłych koni, klacz mogła się go nawet przestraszyć. Postawił krok w kierunku nieznajomej z neutralnym wyrazem pyska. - Witam. - powiedział sucho wtapiając w nią swój przeszywający wzrok.

Vinette

-Witam.- Wpatrywała się w jego oczy. Były inne. Inne od wszystkich, jakie kiedykolwiek miała okazję zobaczyć w swoim życiu.
Vinette sprawiała wrażenie zahipnotyzowanej, omamionej swego rodzaju urokiem jego czerwono krwistego wzroku. Te oczy ją zaintrygowały, sprawiły, że pierwszy raz od dłuższego czasu poczuła, że na tym świecie jest jednak coś, co nawet ją potrafi zaskoczyć, zainteresować.
Mimo wszystko jej wzrok wciąż pozostał tak samo chłodny i objętny, a na pysku nie objawił się nawet pół cień uśmiechu czy grymasu. Ale może wkrótce miało się to zmienić...?

Alastair

Ali zauważył jakieś inne konie. Chciał już się stąd wynieść. Morska bryza powoli drażniła jego nozdrza. Zerknął na Lirię. - Co byś powiedziała na przechadzkę po górach? Spytał nerwowo. Dziwnie się czuł.

Liria

-Chętnie.
Powiedziała obojętnie. Nerwory ton i dziwne zachowanie Alastaira drażniły ją. Podniosła się i już chciała iść w stronę gór, jednak zaczekała na ogiera.

Alastair

- Więc choć ! Krzyknął radośnie wykonując w biegu kilka ewolucji. Nie chciał tracić fasonu więc musiał się naturalnie zachowywać. Wybiegł kilka razy kiwając na Lirię. Powoli odchodził ku górom.

*nmmt*

Vampire

Zamyślił się na chwilę, mierząc klacz obojętnym można nawet powiedzieć iż chłodnym spojrzeniem. Przymrużył oczy, by za chwilę otworzyć je już z całkiem inną, o wiele naturalniejszą piwną barwą. Nie dziwne było, że krwiste oczy budziły pewne zainteresowanie czy też intrygę. Machnął ogonem wzrokiem powracając do postaci klaczy. - Zdradzisz mi może, swe imię ? - spytał uśmiechając się szarmancko.

Vinette

-Vinette- mruknęła, wpatrując się w ogiera ciemnym wzrokiem. Śledziła każdy, nawet najmniejszy jego ruch, nie pozwalając by cokolwiek przed nią ukrył. Szkoda tylko, że myśli nie dało się w ten sposób obserwować… Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Zrobiła krok w kierunku ogiera, koniec końców znalazłwszy się kilkanaście centymetrów od niego.–Jedno z wielu pustych, nic nieznaczących słów- szepnęła prosto do jego lewego ucha. Na jej pysku gościł przy tym dziwny, trudny do odgadnięcia uśmiech.