Dziki step

Arthuro

podbiegł galopem do konia stojącego samotnie na piaszczystym stepie, lubił biegać a szczególnie tu

Igaro

Cześć,jestem Igaro.-Powiedział-A ty?

Arthuro

-Arthuro-odpowiedział krótko przyjrzał się Igaro potem otrzepał z piasku który osiadł na nim w czasie biegu

Igaro

Jak coś to jestem tu nowy.Mogłeś mnie nie widzieć .Lubisz galopować?Możemy się po ścigać-Powiedział i wstał.

Arthuro

-kocham i chętnie się pościgam-powiedział z uśmieszkiem do konia, kiedy był mały w takie gierki był najlepszy!

Igaro

Rzucił się do biegu.Gdy galopował zapominał o wszystkim tylko on,wiatr i ewentualny przeciwnik.

Arthuro

gnał przed siebie nie zwracając na nic uwagi , nagle poczuł krople deszczu ...to było to co kochał :dźwięk deszczu i stukot kopyt w galopie a co do przeciwnika nie przejmował się nim i gnał dalej zapomniawszy że nawet nie ustalili mety...

Igaro

Czuł ogromną radość.Galop był jego trenerem,przeciwnikiem i przyjacielem.-Meta przy najbliższym drzewie!!!-Wrzasnął do Arthura i biegł ile sił w nogach.

Arthuro

to był step najbliższe drzewo było daleko ale biegł ,deszcz się nasilał i przyjemnie chłodził, dobiegli w łeb w łeb

Igaro

Wiedział,że jeśli teraz prześcignie kumpla może wygrać ...Skupił wszystkie swe siły na ten moment po jego głowie chodziła jedna myśl -Muszę wygrać...

Arthuro

dobiegł do drzewa równo z przeciwnikiem w momencie kiedy sterta piachu podniosła się do góry i oblepiała jego mokre od deszczu ciało Igaro z przeciwnika przekształcił się w przyjaciela

Igaro

No druhu jeszcze droga powrotna-powiedział do przyjaciela.był cały mokry.

Arthuro

nie lubię biegać oblepiony piaskiem, więc może zanim wyschniemy to powiesz mi coś osobie?-spytał się i usiadł pod drzewem, nie miało liści , było wyschnięte i spróchniałe ale wielkie

Igaro

Nie ma problemu.Moje dzieciństwo było kolorowe i wesołe.Miałem rodzinę lecz pewnego dnia zrozumiałem ,że czas się usamodzielnić.Moja rodzina błąka się gdzieś tam lecz wiem ,że kiedyś ją odnajdę i założę własną rodzinę.

Grey Shadow

Wkroczyła dumnie na step, wciąż była młoda i marzyła o własnej rodzinie której jeszcze nigdy naprawdę nie miała , jednym słowem była samotna . Popatrzyła w stronę koni , cóż za przystojniacy - pomyślała . Czyżby to było rozwiązanie problemu samotności? - zamyśliła się. Podkłusowała bliżej ogierów, podeszła do nich - Cześć chłopaki - zagadała starając sie zacząć rozmowę.