Prerie

Erony

-Erony- odparła, również nie tracąc zbędnych słów. To nie byłoby w jej stylu. Według niej im mniej słów tym lepiej. Po co się wysilać, skoro po kilu dniach i tak zapomną o jej istnieniu? A zresztą co tu się dziwić. Tyle tych koni na WWG, a ona niczym się przecież nie wyróżniała...

Brazil

- A więc miło cię poznać, Erony. - Odpowiedział dość przyjaznym, jak na konia z Krwawego Księżyca, głosem. Parsknął.

Erony

-Ciebie również miło poznać- odparła, również całkiem sympatycznie jak na nią. W końcu, jeśli wjedziesz między wrony, krakaj tak jak one. Ta dewiza życiowa od dawna towarzyszyła Erony w życiu. Oczywiście wyłączając 'mHroczniaki' i 'optymistyczne kucyki'.- Należysz do 'KK'?- dodała po chwili. Jeśli się myliła to trudno, miała do tego prawo. Przecież widzi tego konia pierwszy raz.

Brazil

- Zgadza się. - Odparł. - A czy ty przynależysz do któregoś ze stad? - Zapytał. Jeśli jest członkinią jakiegokolwiek innego stada, niż Krwawy Księżyc, musi on opuścić to miejsce.

Erony

-Nie. Aktualnie jestem samotniczką. Nad 'KK' się waham. A nie mam zamiaru zapisywać do żadnego ze stad tych cholernych 'optymistycznych kucyków'- stwierdziła, ukrywając swoje emocje. Te kucyki, a w szczególności ten 'krowi konik' doprowadzały ją do szału. Miała dość ich 'genialnych' gadek. W tym przechwalanie się jacy oni są waleczni...

Brazil

Samotniczka? Przynajmniej nie musi stąd 'uciekać'. - Nawet mi nie przypominaj o plastikowych konikach. - Powiedział. Nie musiał chyba po raz kolejny wypowiadać się na ich temat.

Erony

-Trudno ich nie zauważyć. Są wszędzie- stwierdziła z sarkazmem. Skąd też się biorą takie 'niewypały'? Może zostali zesłani na Ziemię, żeby gnębić psychicznie tych, którzy zasłużyli sobie na to swoimi licznymi 'wybrykami'? Kto wie. I tak nie uda się im zmienić charakteru. Przynajmniej jej- Erony zostanie taka jaka jest.

Brazil

Chciał zakończyć ten temat, wprost nienawidził optymistów. - Masz tu jakąś rodzinę? - Zapytał. Rozejrzał się leniwie.

Erony

Zauważyła, iż Brazil koniecznie chciał zakończyć temat 'kucyków'. Zrestą trudno mu się dziwić.
-Nie. I nie jestem pewna czy chciałabym ją mieć- stwierdziła. Przebłyski obrazów rodziny, już dawno zaczęły zamazywać się w jej pamięci. Może to i lepiej?- A ty?- dodała po dłuższej chwili.

Brazil

- Hm, partnerkę. - Odpowiedział. Chociaż niedługo ta jego mała rodzina mogła się powiększyć.

Lavellene

Szedł sobie spokojnie . Rozglądał się na boki czekając za Temidą. Westchnął, upał mu doskwierał.

Al-Hattal

Wgalopowała. Spostrzegła przechadzającego się Lavallene i podeszła do niego. - Witaj! - Rzuciła wesoło po czym skubnęła go przyjacielsko w kark.

Lavellene

- O witaj, Al-Hattal! -rzucił wesoło widząc ją. Dotknął pyskiem jej szyi zadowolony. - Gdzie byłaś? Dawno Cię nie widziałem - odpowiedział wesoło - czekam teraz na Temidę, mieliśmy się spotkać, możesz się do nas przyłączyć - dodał.

Al-Hattal

Uśmiechnęła się do ogiera odrzucając grzywę. - Jeśli nie masz nic przeciwko... To ok. Tylko co na top Temi? - powiedziała.

Lavellene

Uśmiechnął się do niej.
- Jej na razie nie ma. - odpowiedział. - ale ty jesteś, to najważniejsze.. - odpowiedział.- Bardzo Cię lubię.