Prerie

Al-Hattal

Spuściła łeb jakby w zawstydzeniu. Odrzuciła grzywę i spojrzała mu prosto w oczy. - W takim razie zostanę. - Odwróciła się odbiegła kilka kroków i odwróciwszy sie rzuciła niby od niechcenia - Wiesz? Tez Cię nawet lubię - Uśmiechnęła się i tupnęła kopytem jak to miała w zwyczaju.

Dragon

Przygalopował na step gdzie sucha, długa trawa łaskotała jego nogi. Nie przepadał za galopem z powodu swojej masy przez, którą dziwnie się czuł gdy biegł, a jednak czasem czuł do tego nieodpartą chęć.

Orchidea

Przybiegła galopem na step gdzie trawa sięga bardzo wysoko. Spojrzała na konie swoimi oczami które wyglądają jak pioruny burzy.

Lavellene

Nie wrócił uwagi na inne konie, co było bardzo dziwne. Podszedł do siwej klaczy i uśmiechnął się normalnie.

Brazil

Spojrzał na Lavellene'a. Wspaniale. Parsknął głucho i zaczął zmierzać w jego stronę, uśmiechając się przy tym pod nosem.

Lavellene

-Witaj Brazil - uśmiechnął się widząc nadchodzącego ogiera. Dotknął nosem szyi klaczy by zwrócić jej uwagę.
- Pościgamy się? - spytał i ruszył lekkim kłusem patrząc przed siebie.

Brazil

Parsknął zirytowany. Bezczelność. Stanął w miejscu, rozglądając się. czekał na kogoś? Być może. Katem oka obserwował ogiera.

Lavellene

W biegu schylił się i zerwał sporą ilość trawy, która zasłoniła mu prawie cały pysk. Stanął i odwrócił się do Al - Hattal, po czym wybuchł stłumionym śmiechem.

Smuggler

Pojawił się. Szedł spokojnie, choć dość żwawo. Niby ot, taki zwykły spacer. Złudne było to stwierdzenie.. Nadął chrapy i potrzepał łbem, spoglądając na konie spod grzywki.
- Ave - wydobył z siebie owe dźwięczne słowo, skierowane do Brazila.

Brazil

- Ave. - Powiedział mimowolnie i odwrócił głowę w kierunku Smuggler'a. - Nowy w KK? - Zapytał i spojrzał na Lavellene'a.

Lavellene

Byli w sporej odległości od Brazila i Smugglera, tak ,że widzieli tylko ich rozmazane postacie. Stanął obok klaczy i podrapał się kopytem po brzuchu.
/ tylko mi nie zabierajcie jedynej postaci :P, i swojej starej mamusi, Braz. xD/

Smuggler

Kiwnął krótko łbem, w celu potwierdzenia. Spojrzał w tamtym samym kierunku co Brazil, wpuszczając wolno powietrze z chrap.

Brazil

* Eeej, to Cię porwać nie możemy? xd *

Lavellene

*oczywiście, że możecie, ale byłoby nie miło.Nie mam napisane w podpisie, staram się aby Lav nie był tchórzem *

Al-Hattal

Al-Hattal udawała, że nie zwraca uwagi na ogiera, jednak widząc jego wygłupy parsknęła mimowolnie. Spojrzała na Lavellene spod grzywy i urwawszy kępkę trawy rzuciła ją w niego. Parsknęła ponownie po czym podeszła i musnęła wymownie chrapami jego kark wypuszczając przy tym delikatnie powietrze, które rozwiało mu lekko grzywę i - miała taką nadzieję - wyraziło wielka sympatie jaką darzyła ogiera...