Prerie

Illiard

Wkroczył na step. Żaden źrebak nie chciałby widzieć tego co Illiard tu zobaczył. Stana na środku zdezorientowany nową sytuacją , po co oni się biją - pomyślał, nie mogą żyć w zgodzie ? .... Zauważył czarnego ogiera Decesso , od razu mu się nie spodobał , za pewne był w złym stadzie. Illiard podejżewał ze to on jest przyczyną tej walki.

Al-Hattal

* Decesso mam w opisie NIE PORYWAĆ! - Nie widać? *

Klacz z wściekłym prychnięciem ruszyła na ciemnego ogiera i kopnęła go z całej siły kopytami w łeb. - Nie Lavellene, nie mam zamiaru uciekać. Poprostu ktoś tu czegoś nie zrozumiał! - Krzyknęła Decesso prosto w pysk.

Illiard

Stał z dala zdezorientowany , ni wiedząc co robić . Dorosłe konie mogły go w każdej chwili stratować . Zarżał najgłośniej jak umiał i ruszył z kopyta na czarnego ogiera . Źrebak podbiegł do Decesso i ugryzł go z całej siły w zad, chcąc ratować dobre konie. Był ogierem , nie mógł patrzeć jak inny przedstawiciel tej samej płci krzywdzi klacz.

Al-Hattal

Al-Hattal zamrugała kilka razy w osłupieniu. - Ten mały jest tak odważny czy tak głupi...?... - Pomyślała. - Hej Mały! - Krzyknęła i podbiegła do niego. Odciągnęła go za grzywę od Decesso. Spojrzała mu w oczy i spytała - Wiesz w co się pakujesz?

Illiard

Otrząsnął się - Ałć - krzykną - to bolało - skomentował . Popatrzył na klacz
- Chcę wam tylko pomóc - wyznał patrząc klaczy głęboko w oczy . A w stadzie , powinno się działać razem ,prawda ? - spytał osłupiały.

Al-Hattal

- Tak wiem...Przepraszam... Ale boję się o Ciebie... - Powiedziała patrząc zatroskana na źrebię. - A w ogóle to jak masz na imię? - Spytała.

Illiard

-Zwą mnie Illiard - odparł klaczy... - Ale nie czas teraz na pogaduchy - stwierdził. Podbiegł do ogiera i kopna go z całej siły w brzuch a potem w szczękę . Maluch był naprawdę skoczny i bardzo zwinny jak na swój wiek.

Al-Hattal

Spojrzała na Illiarda z podziwem i lekkim rozbawieniem. Wielki ciemny ogier i podskakujący wokół niego źrebak...

Illiard

Przez chwilę popatrzył z pod oka na klacz, ale wciąż nie przestawał . Odbiegł od ogiera kilka metrów i podbiegł do klaczy - Właściwie to czemu się bijecie? - spytał szybko.

Al-Hattal

- Nie mam pojęcia. Rozmawiałam z Lavellene kiedy pojawił sie ten ogier i próbował mnie porwać. A że mu się n ie udało wrócił i postanowił spróbowac raz jeszcze. I nie pytaj mnie czemu to robi bo NIE MAM POJĘCIA. Widocznie jest niedowartościowany - Powiedziała zaakcentowawszy ostatnie słowo i spojrzawszy w tym momencie wymownie na Decesso.

Illiard

- Nie rozumiem tych z KK, są dziwni - stwierdził - Z resztą ja można będąc ogierem krzywdzić klacz ? - popatrzył na Al-Hattal - Nic ci nie zrobił? - spytał zatroskany.

Al-Hattal

Al-Hattal spojrzała na swoją ranę w boku. - Oprócz tego - Rzekła skinąwszy łbem na swą rane - co zrobił mi ostatnio to chyba nic... - Dopiero teraz przypomniała sobie o bólu, wczesniej miotały nią tylko emocje. - Też nie rozumiem tych z KK. - Powiedziala smutno. - Dzielny jesteś - Powiedziala do Illiarda chcąc 'zmienić temat' bo w tej sytuacji trudno bylo mówić o normalnej rozmowie, wszystko działo się tak szybko... - Kiedys będzie z Ciebie wspaniały ogier... Szkoda, że jestem juz taka stara - Rzuciła wesoło skubnąwszy źrebie w grzywę.

Illiard

- Wcale nie jesteś stara - zaprzeczył klaczy . Potrząsnął grzywką i popatrzył na klacz badawczo.

//Poczekajmy aż Decesso odpisze , ok?//

Black Nemezis

Wkroczyła na trawiastą prerrie.Znudzona prażącym słońcem, zaczęła skubać czóbki długiej,suchej trawy.

Cortina

Wgalopowała nieco podenerwowana.
Kilkakrotnie strzeliła z zadu i zatrzymała się.
Rozejrzała się na boki i skuliła uszyska.