Prerie

Brazil

Parsknął chłodnym śmiechem. - A co, już mnie nie pamiętasz? - Zapytał ironicznie. Spojrzał jej prosto w oczy. Jego 'twarz' pozostawała bez wyrazu.

Al-Hattal

Spojrzala na niego spod uniesionych brwi. - Nie...Chociaz... - Przyjrzala mu sie blizej. Gdzies go juz widziala... Tylko gdzie? - Nie. Chyba nie. Powiedz jak masz na imie, to moze sobie przypomne... - Usmiechnela sie chlodno.

Jingis

//Brazil...Jak juz to "Spojżał na JingisA" a nie na Jingis... :/

Spojżał z pogardą na brazila po czym odwrócił wzrok do klaczy. -Jestem Jingis.Miło Cię poznać-

Al-Hattal

(to bylo do mnie Jingis?)

Odwrocila wrzok na ogiera. - A ja Al-Hattal. - Powiedziala z usmiechem. odrzucila grzywe.

Cerrin

Przygalopowała na step lekko, a po chwili zatrzymała się gwałtownie. Stojąc tak rozejrzała się dookoła i zastrzygła uszami.

Brazil

Popatrzył z politowaniem na Al-Hattal. - Dlaczego miałbym wyjawiać moje imię tak pustej klaczy? - Prychnął ironicznie.

Al-Hattal

Spojrzala na niego ironicznie podnoszac brew. - Chciales zablysnac, ale ci nie wyszlo, bo nie jestem pusta skarbie. - To poweidziawszy, wrocila do Jingisa. On byl przynajmniej cos warty. A przynajmniej na takiego wygladal.

Nethir

Kary Mustang przemierzał bezkresy owej krainy najdzikszym cwałem. W końcu po jakimś czasie tej jakże miłej wędrówki zwolnił do kłusa, znajdując się na szerokim skrawku ziemi, na którym nijak żywej duszy nie spotkał. Zatrzymał się i stuknął kopytem o podłoże, wypuszczając głośno powietrze z chrap.

Carpe Bliss

Przyszedł powolnym, torchę niepewnym krokiem. Nerwowo rozglądał się wokoło, jakby czegoś się bał. Zastrzygł uszami i położył je ku sobie. Zniżył lekko łeb. W takiej pozycji szedł stępem. Zauważając Nethir'a zatrzymał się, unosząc trochę wyżej łeb. Zarżał dosyć cicho.

Cerrin

Ruszyła na przód i po jakimś czasie w oddali zauważyła sylwetkę karego ogiera. Wydawało Jej się że już Go kiedyś poznała. Szła dalej nieco w bok od Niego bez żadnego celu.

Nethir

Kary momentalnie odwrócił łeb, słysząc czyjś krok i wyczuwając obecność. Z jednej strony - ogier. Ogier, którego nigdy nie widział. Zresztą czemu się dziwić, skoro okrzyknął go mianem pierwszego napotkanego samca? Z drugiej strony - hebanowa klacz, której wizerunek tlił się gdzieś głęboko w umyśle. Widział ją, tego był pewien. Obojga obrzucił wymownym spojrzeniem, jakby chciał zapytać, co robią w tym miejscu, bez użycia słów.

Carpe Bliss

Mimowolnie cofnął sie o krok do tyłu, widząc wzrok ogiera. Przekrzywił lekko łeb na lewą stronę, lecz po chwili ponownie ustawił go tak, żeby widzieć wszystko jak powinien. Kątem oka zerknął na klacz. Był wrecz pewny, że owe konie się znają. Nie lubił przeszkadzać. Skulił się lekko, przykładając swój krótki ogon do ciała. Nie chciał przed sobą tego przyznać, ale bał się. Zawsze tak miał w nowych miejscach. Nie mówił nic, tylko patrzył. Aż dziwił się, że nie zaczyna sie rwać do ucieczki. Chyba tylko dltego, że w pewym sensie owe konie go ciekawiły. Po chwili jednak wybiegł.

Thorn

Przygalopował. Rozejrzał się uważnie po prerii. Machnął kilkakrotnie ogonem. Dobrze, że był tu sam. Odrzucił łeb do tyłu, błądząc swoimi pustymi oczami po otoczeniu.

Jellybean · Gość

Przygalopowała złocista klacz na step i ujrzałą znowu karego ogiera i znowu na powitanie parchneła i machneła głową mu.......

Tamnar

W oddali zamajaczyła sylwetka jasno-grzywego ogiera, szedł powoli po stepie a jego kopyta ciężko opadały na ziemię z głuchym stukotem.Jego życie, jego charakter się zmienił nie był już taki sam jak kiedyś.Zatrzymał się i spojrzał na rozległe prerie.