Prerie

Virginne

Klacz zjawiła się na stepie. W oddali spostrzegła znaną jej sylwetkę ogiera. Tak to był on. Przykłusowała do niego. - Witaj. - Parsknęła.

Tvetto

Uśmiechnął się niezauważalnie i mimowolnie na widok klaczy.
- Ave - powiedział, grzebiąc kopytem w ziemi.

Virginne

Uśmiechnęła się lekko. Stanęła naprzeciw ogiera. Zastrzygła uszami. - No u co tam?- zapytała.

Tvetto

- Tak szczerze, nic nowego. Agrayanelle gdzieś zwiała. Mam nadzieję, że nie z mojego powodu. - parsknął, wyrywając kępkę trawy. xd

Virginne

- Na pewno niedługo się zjawi. - powiedział próbując podnieść ogiera na duchu. Przestąpiła z nogi na nogę.

Tvetto

- Tak, tak, mam nadzieję. - przełknął ziele. - A u Ciebie coś nowego? - zapytał.

Virginne

- Wszystko po staremu. Jestem nadal nudną samotniczką. - zaśmiała się głucho. Machnęła ogonem.

Tvetto

- Samotniczką może jeszcze tak, ale nudną? Ho, na pewno nie. - zaśmiał się gardłowo.

Virginne

- Schlebiasz mi. - powiedziała uśmiechając się. Drapnęła kopytem w piasku. Podniosła łeb patrząc na ogiera.

Tvetto

Przechylił łeb z zadziornym uśmiechem 'przyklejonym' do pyska. Sięgnął po kolejny kęs pożółkłej trawy.

Virginne

Podrzuciła łeb. Zrobiła naokoło ogiera niewielką woltę. Zatrzymała się. Spojrzała w górę. Po niebie snuły się dwa orły.

Tvetto

Podążył za wzrokiem klaczy. Jego wzrok spoczął na orłach.
- szukają ofiary.. - powiedział, obserwując je uważnie.

Virginne

- Yhm. - skinęła mu łbem, na znak, iż zgadza się z jego zdaniem. Zarżała dosyć głośno.

Tvetto

Chrząknął, by odciągnąć jej uwagę od ptaków.
- A poznałaś tutaj kogoś interesującego? - spytał

Brazil

Przygalopował, zatrzymał się z dala od innych. Obserwował konie, szukał wzrokiem odpowiedniej ofiary...