Znaleziono 26 wyników

Dał się zaciągnąć, nie broniąc się ani przez chwilę. Bo jaki by był w tym sens? Żaden.

Parsknął obojętnie. - Rób sobie co tam chcesz, zobaczymy na co cię stać... - Dodał nie stawiając oporu, nie bał się fizycznego bólu, możliwe że był głupcem. Pokręcił łbem na pewną myśl.

Spojrzał z niedowierzaniem na łańcuchy, lekko kręcąc łbem. - Tak więc po co pytałaś? - Spytał nie ruszając się z miejsca. Nieco się skrzywił ukazując w oczach gniew, nie był kierowany do klaczy, jedna ...

- Prawie... - Mruknął nieco zirytowany. Czy do niej nie docierało? Obserwował ją kątem oka, nie miał wpływu na to kiedy go przyjmą i czy w ogóle... To było irytujące, zmuszało go do odwyku...

Spojrzał na zbliżającą się klacz, akurat grzywka nie zmniejszała mu widoczności, skinął jej łbem. - Prawie. - Mruknął od niechcenia nieco lustrując ją swoim pustawym wzrokiem. - Bo?

Ogier stępem wszedł na plaże, szedł powoli świadom niebezpiecznego podłoża ukrytego pod śniegiem, nie odstraszało go to jednak. Machnął łbem by pozbyć się grzywki z oczu choć na chwilę i zmierzyć wzro ...

- Na mnie czas - powiedział, stuknął ją chrapami w łeb, jakby to mogło coś znaczyć, może tak było, w jego języku. Zerwał się do galopu i zniknął w oddali...

- Nie myślę - odpowiedział obojętnie, klacz nie mogła wiedzieć co dzieje się w jego głowie, do wszystkiego podchodził z ogromnym dystansem - a Ty? - spytał jakby go to obchodziło, może trochę.

Czyżby trafił na taką co lubi sprawiać ogierom przyjemność? Na taką przynajmniej wyglądała, przyjrzał jej się pustym wzrokiem, bez żadnego wyrazu, czekał na ruch klaczy.

- Nie - odpowiedział szybko w odpowiedzi przejeżdżając chrapami po jej szyi, widać że klacz go nie znała i nie miała o nim bladego pojęcia, może po prostu nie był zbyt rozmowny.

- Nie - odpowiedział krótko na jej pytanie, stanął jak na przesłuchaniu i tylko się jej przyglądał.

Zerknął na klacz, czyżby rżała do niego? Phi, skręcił w jej stronę i podbiegł do niej równym kłusem - Witaj - powiedział po chwili zatrzymując się przy niej.

Darnok kłusował sobie po równinie, podłoże było nieco zmarznięte co dawało drobny dyskomfort...ale co tam...

- łamaga - parsknął za nią i skierował się w jakieś ciche miejsce nieopodal. Po chwili zniknął gdzieś.

- Jak sobie chcesz - parsknął obojętnie nie mając odmiennego zdania, było mu zupełnie obojętne czy będzie z nią rozmawiał czy też nie, nie należał z pewnością do dobrze ułożonych i wychowanych koni.