Znaleziono 9 wyników

Wszedł. Spojrzał na karą klacz. Matka...? Nie, to nie możliwe. Odwrócił łeb w inną stronę. Schylił łeb do poziomu nisko położonej dziupli.

Powrócił z głośnym śmiechem na pysku. - Myślałaś, że tak szybko Ci odpuszczę? - Zapytał drwiąco, kierując się ku klaczy. Kopnął ją z całej siły tylnymi kopytami w brzuch.

- Ha ha. - Parsknął i pogalopował za nią. Dla niej nie ma już litości. Potrząsnął długą grzywą i zniknął za wzgórzem.

- Brawo. - Zaśmiał się. - Wspaniała wypowiedź. Zaraz się rozpłaczę, poluzuję łańcuchy, byś mogła uciec, zmienię swoje życie i na koniec odejdę z KK. - Parsknął ironicznie. Zacisnął mocniej łańcuchy. - ...

- Może tak, a może nie. Życie jest pełne niespodzianek. - Powiedział. Nadal mocno trzymał łańcuchy. - W pewnym sensie to dobrze zrobi twojemu bezczelnemu charakterkowi. - Parsknął.

Pobiegł za nią i jednym ruchem łańcuchów podciął jej nogi, ponownie przewracając klacz. Kiedy zaryła pyskiem w ziemię, podszedł do niej i zarzucił na nią łańcuchy. Mocno zacisnął je szczególnie na szy ...

- Chyba nie myślałaś, że mam dobre zamiary. - Wybuchnął głośnym, diabolicznym śmiechem i zarzucił na klacz łańcuchy. Już nikt nie mógł mu przeszkodzić.

Cwaniaczku? Decesso dobiegł do klaczy i skoczył na nią, powalając przy tym Al-Hattal na ziemię. - I co teraz? - Zapytał, stojąc nad nią.

Przyszedł, ciężko stawiając kopyta na ziemi. Ściganie? Może być i ściganie. Zerwał się do galopu. Po chwili znalazł się obok Al-Hattal. - Cześć, mogę cię zjeść? - Parsknął z ironicznym śmiechem.